Odpowiedzialność hodowców za wady genetyczne szczeniąt
Szczególnie w przypadku wilczaków ryzyko "wpadki" jest niewielkie, bo to bardzo zdrowa rasa. Ale dbając o odpowiednią różnorodność genetyczną doświadczeni hodowcy nigdy nie powtarzają tych samych skojarzeń (miotów). Bo jeśli szczeniaki wyszły ładne i zdrowe, to na pewno będą użyte w hodowli. Ale jeśli są chorowite i brzydkie, to po co powtarzać taki miot? Dlatego każdy ich miot jest po różnych rodzicach, każdy jest inny, za każdym razem jest inne zestawienie genów.
A genetyka to nieprosta sprawa. Tu nie ma rzeczy prostych. Niektóre wady są widoczne zarówno u rodziców jak i u szczeniaków. Ale większość dziedziczona jest w sposób skomplikowany i jakaś choroba może "ukrywać" się przez generacje, a dopiero potem "zaatakować".
Nie wszystko jest dziedziczone "tak po prostu" i nie zawsze można ustalić kto jest odpowiedzialny i w jakim stopniu. Oczywiście są choroby, gdzie sprawa jest jasna.
PRA?
Występowanie PRA u psa oznacza, że nosicielem "chorych" genów jest zarówno jego matka jak i ojciec, więc obydwoje powinni zostać wyłączeni z hodowli (a raczej cała trójka). My PRA nie mamy, ale to częsta choroba u Saarloosów (a swojego czasu na forum była sprawa nielegalnego krzyżowania Saarloosów i CzW przez hodowców obu ras z Holandii). W ich przypadku, gdy rodzice są nosicielami, a hodowca mimo tego używa ich w hodowli i na świat przychodzą kolejne szczeniaki, które po jakimś czasie ślepną, to zadania właścicieli szczeniąt są w pełni uzasadnione. Bo chorobie można było zapobiec.
Ale jak sprawa ma się w przypadku dysplazji?
Dziedziczona jest nie tylko przez wiele genów, ale jej występowanie zależy też od karmienia i obciążenia szczeniaka. Oczywiście można mieć żal, jeśli hodowca użył rodziców z lekką dysplazją, bo wiadomo, że prawdopodobieństwo wystąpienia HD u szczeniaków też jest wtedy większe. Ale co jeśli rodzice byli wolni od dysplazji, a mimo tego szczeniak ma HD? Tu już hodowca nie mógł nic zaradzić...
Przykład z wilczaków?
Pewien hodowca dbający o zdrowie swoich psów wybrał dla swojej suki reproduktora. "Papiery" pies miał śliczne, kilka osiągnięć wystawowych, dobrą krew, HD-A. Szczeniaki po nim zostały prześwietlone no i tragedia...psy były lekkie, ale bardzo duża część ma ciężką dysplazję (suka miała już mioty i różnie z HD bywało, ale ani jeden szczeniak nie miał średniej czy ciężkiej HD). Hodowca był dociekliwy i okazało się, że to nie przypadek, bo po tym psie ilość dysplatycznych szczeniąt była rzeczywiście o wiele wyższa niż średnia. Ale dane te zostały zatajone. Oczywiście teraz każdy wie o jakiego psa chodzi i pies z kulawą nogą go nie użyje, chyba, że trafi się jakiś początkujący hodowca, który niestety nie siedzi w temacie, bo wątpię by został powiadomiony o wynikach HD przez właściciela reproduktora...
A teraz pytanie? Czy hodowca (właściciel suki) powienien za to odpowiadać, skoro sam został w pewien sposób oszukany?
I takich przykładów można mnożyć.... nic nie jest tu czarno-białe....
Kiedy hodowca odpowiada za dysplazję szczeniaka?
1) Wtedy, gdy użył do hodowli chorych rodziców. Jeśli któreś z rodziców ma dysplazję to wzrasta także ryzyko jej wystąpienia u szczeniąt. Jest jednak pewien wyjątek: czasem osobnik z lekką dysplazja ma tak cenną krew (albo takie zalety ciała czy umysłu), że jest używany w hodowli, bo jego "geny" potrzebne są populacji. Psy takie mogą jednak być kojarzone jedynie z osobnikami CAŁKOWCIE wolnymi od tej choroby (czyli HD-A). Oczywiście jeśli hodowca jest fair i nie ukrywa gorszego wyniku prześwietlenia na dysplazje, to nie możemy mieć do niego żalu w razie ewentualnych problemów zdrowotnych. Bo czasem warto jednak zaryzykować, gdyż jeśli pies "będzie czysty" to możemy mieć bardzo cennego psa pod względem hodowlanym. Jeśli jednak hodowca zataił ten fakt przed nami, to mamy pełne prawo, aby domagać się od niego odszkodowania i zwrotu części sumy, która zapłaciliśmy za szczeniaka. I najważniejsze: NIGDY nie kupujmy psa, którego OBOJE rodzice mają wyniki gorsze niż HD-A. Jeśli zarówno ojciec jak i matka mają dysplazję to prawdopodobieństwo jej wystąpienia u szczeniaków jest ogromne!
2) Wtedy, gdy użył do hodowli nieprzebadanych rodziców. To, że rodzice nie byli badani nie oznacza, że są zdrowi i nie zwalnia z odpowiedzialności. Dysplazji "na oko" nie zobaczy nawet dobry weterynarz - w Czechach jest wiele psów, które teraz pomimo ciężkiej dysplazji i 5-8 lat nadal doskonale się poruszają, a problemy ze stawami wychodzą u nich dopiero, gdy wymaga się od nich biegu na 70 czy 100km, czy też w wieku 10-12 lat. Jeśli więc hodowca powie, że nie prześwietla psa, bo "przecież widać, że jest zdrowy i ładnie biega", to i tak nie ryzykujcie kupując szczeniaka po takich rodzicach. A jeśli już popełniliście ten błąd? Wtedy, gdy wystąpią problemy, macie pełne prawo żądać od hodowcy odszkodownia, bo doskonale musiał wiedzieć (skoro jest hodowcą), że to choroba dosyć często spotykana w tej rasie i np w krajach pochodzenia rasy (Czechach i Słowacji) ZABRONIONE jest hodowanie na nieprześwietlonych rodzicach. Dlaczego? Dysplazję widać wyłącznie na zdjęciu rentgenowskim (niektóre psy mają tak rozwiniętą muskulature, że ładnie się poruszają nawet w zaawansowanym wieku mimo bardzo zniszczonych stawów biodrowych - problem zaczyna być widoczny, gdy zanikają mieśnie i ciało zaczyna "polegać" na stawach) - może się więc zdarzyć, że hodowca bazujący na ocenie stawów "na oko" nie wykryje dysplazji (bo nie jest w stanie) i hodować na rodzicach, którzy mają dysplazję. A o tym pisałam już wyżej - jeśli rodzice są chorzy, to statystycznie zwykle ponad połowa szczeniaków z ich miotu będzie także psami, które zapadną na tą chorobe...
Inne choroby dziedziczne u wilczaków?
Jak narazie (na szczęście) nie ma u wilczaków chorób, gdzie dokładnie ustalono dziedziczenie choroby. Które można by określić jako "typowe dla tej rasy". Jedyne badanie, które jest obowiązkowe, bo wiadomo, że ta choroba u wilczaków występuje to dysplazja - HD.
Ostatnio (sporadycznie w Niemczech, bo bardziej ciężkich psach o czeskim rodowodze i coraz częściej (choć nadal to pojedyncze przypadki) we Włoszech) pojawia się ED, czyli dysplazja stawów łokciowych. Warto więc i na nią badać swoje psy, choć daleko jeszcze do groźnej sytuacji.
Od czasu do czasu pojawia się epilepsja (jedną linie w Niemczech uznaje się za "dotkniętą"), sporadyczne kłopoty z sercem, czy rak. Więc jak na psy niewiele....
- Aby odpowidać zaloguj się lub utwórz konto
- 11427 odsłon
Odpowiedzi