2005.07.07 - Walki psów
Botis & Balrog
Jego pierwsze spotkania ze stadem to oczywiście próba zdominowania reszty Burych - suki zaczepki totalnie zignorowały. Botis zaliczyl pierwsze zdziwienie.
Próba "kopulacji" na Balrogu skończyła się, jak można oczekiwać skoro to jeden z bardziej wyrazistych gestów dominącyjnych i mocno nietolerowanych przez inne psy, kwikiem i zaliczeniem pozycji "kopytami do góry".
Po powrocie do domu kolejne dwa zaskoczenia - pierwsze: reakcja Belki. Zwykle jest to: "Ja jestem dla ciebie PANI Belka." Ale tym razem powitała nowego przybysza nad wyraz przyjacielsko - taki "zaszczyt" spotyka z jej strony jedynie pewne siebie samce.... Drugie zaskoczenie było dla Botisa - oczywiście od razu postanowił, że to będzie JEGO stado, a nie Boltona. A chwilę potem przekonał się, że 50 kg wilczaka przewrócić się nie da (w każdym razie nie, gdy samemu ma się jedynie 30). W pewnym sensie mieliśmy ubaw, bo Bolo jakiś zbytnio agresywny nie jest, więc nie było obaw, że coś zrobi "nowemu", a "walka" Botisa z Boltonem wyglądala jak próba przewrócenia lokomotywy przez wściekłą mrówkę... Krótko mówiąc - fizycznie się nie dało...
Jednak swoim zachowaniem Botis trafił u Bola na "czarną listę" - cały czas był testowany. Z popisowych numerów: Bolton przychodzi do pokoju z kością. Kładzie ją na środku. Sam maszeruje na kanapę i udaje, że śpi. Botis oczywiście pędzi do kości - wtedy Bolo się zrywa z gardłowym rykiem i odpędza intruza "MOJA KOŚĆ!". Po chwili maszeruje ponownie na kanape. To samo powtarzało się na dworze - teraz wszystkie kości są Bolka (inne psy mogą je oczywiście gryźć do woli). W ramach protestu 'ja tu jestem szefem', Bolo zaczął jeść rzeczy, którymi najzwyczajniej się "brzydził" (czyli to co miało piórka i sierść), a które smakują Botisowi.
Oczywiście zachowanie Bola wykorzystał Balrog, aby jeszcze zaznaczyć swoją pozycje w stosunku do Botisa. No i tu się naciął, bo testowa "walka" została nierostrzygnięta.... Psy pewnie by się jakoś dogadały, ale:
- nie pozwalamy na to, bo psy maja kły i jest ryzyko, że coś sobie przypadkowo mogą zrobić...
- zamieszanie powoduje właśnie taką knajpianą walkę - na pomoc Balrogowi pędzi zawsze Bolo, Bela też nie zostaje w tyle. A potem kończy się, że ... dziurę ma Jolka, która nie brała udziału...
Ostateczne rozwiązanie między braćmi zostawiamy, bo i tak Botis będzie u nas tylko przez jakiś czas, więc nie ma potrzeby ustalania czegoś na siłę.... A z resztą stada (i w sumie także z innymi psami) dogaduje się doskonale, więc nie chcemy go nakręcać takimi "bitwami"....
- Aby odpowidać zaloguj się lub utwórz konto
- 2124 odsłony
Odpowiedzi